Slow parenting – empatyczne, świadome rodzicielstwo
Wychowanie człowieka to ogromna odpowiedzialność i wielkie wyzwanie, któremu w niektórych momentach niełatwo jest w pełni sprostać. To prawda, że nie istnieje idealny rodzic, tak jak nie znajdziemy doskonałego człowieka, niemniej warto każdego dnia pielęgnować w sobie świadomość, jak ważną rolę odgrywa właściwa postawa opiekunów.
Destrukcyjna komunikacja
Awantury, wyzwiska czy po prostu nieodpowiednia komunikacja może zaważyć na całym dalszym życiu dziecka, które – wciąż ranione słowami – stanie się dorosłym agresywnym bądź zakompleksionym i niepewnym siebie. Dziecku najtrudniej jest zrozumieć, że skierowana w nie agresja językowa rodzica jest odzwierciedleniem słabości matki czy ojca, a nie jego samego.
Zdaje się, że niektórzy rodzice nawet nie zdają sobie sprawy, jak ich toksyczny sposób komunikacji destrukcyjnie wpływa na dzieci. Niedawno w nieomal pustej drogerii obserwowałam mimochodem zachowanie matki wobec około trzyletniego chłopca. Dziecko wydawało się dość grzeczne, jak na swój wiek, w którym trudno jest przecież zachowywać się w dystyngowany sposób. Chłopiec oczywiście chciał zobaczyć to czy tamto lub chętnie by poszedł w inną alejkę niż matka. Mimo że z ociąganiem, to jednak zawsze podporządkowywał się poleceniom rodzicielki, ale ona nie przestawała atakować go słownie. Wszystkiego mu zabraniała, w najmniejszym stopniu nie próbując zaspokoić czy choćby zrozumieć jego potrzeb, a przy tym wygłaszała nieustające tyrady typu: „Nie da się Ciebie zabrać do sklepu…”, „Gdzie znowu leziesz…”, „Zachowuj się…” itp. itd.
Z pewnością tego typu komunikacja i sposób podejścia do dziecka nie służy jego dobremu rozwojowi. Niestety podobnego typu sytuację pamiętam nawet z sali poporodowej, gdy matka do jednodniowego noworodka zniecierpliwionym i podniesionym głosem mówiła: „No jak ty pijesz!?”, „No to chcesz jeść czy nie!?”.
Postawa empatyczna
Świadome, uważne rodzicielstwo wymaga przyjmowania postawy empatycznej. Niektórzy rodzice jakby czasem zapominają, że dziecko to przecież taki sam człowiek jak oni. Tak samo ma swoje potrzeby, dążenia. Nie rozumie jeszcze oczywiście w pełni wszystkich konsekwencji swoich działań, dlatego jesteśmy zobowiązani je chronić, traktując jednocześnie poważnie i ze zrozumieniem jego własne potrzeby.
Pozwól dziecku swobodniej odkrywać świat, chroń je, ale nie narzucaj i nie organizuj każdej sekundy życia.
Sam byś dla siebie tego przecież też nie chciał, prawda? Dla dziecka również nie jest to dobre. Lepiej jest stawiać przed swoją latoroślą drobne wyzwania, pozwolić jej na samodzielne rozwiązywanie malutkich problemów dnia codziennego i czerpanie z tego własnej satysfakcji.
Rodzina jest na ogół pierwszym i podstawowym środowiskiem społecznym człowieka. To w rodzinie dziecko wytwarza sobie obraz siebie, innych ludzi i świata.
Z tego powodu tak ważne jest, by człowiek w środowisku rodzinnym otrzymywał niezbędne wsparcie i by dawało mu ono tak ważne poczucie bezpieczeństwa. Wciąż w zbyt wielu rodzinach panuje jednak atmosfera agresji i lęku, która może stać się źródłem traum rzutujących na przyszłość dziecka.
Życie w rytmie slow, spokojną, bezpieczną i harmonijną atmosferę jesteśmy winni nie tylko sobie, ale także – przede wszystkim – swoim dzieciom.
Skutki dysfunkcji w rodzinie
Henryk Cudak przypomina, że w rodzinie dysfunkcyjnej „niezaspokojone są potrzeby psychiczne dziecka, a życie rodzinne ulega dezorganizacji”. Ponadto „brak jest celów wychowawczych i życiowych. Natomiast metody opiekuńczo-wychowawcze występujące w rodzinie są okazjonalne, często niepedagogiczne, powodujące niedostosowanie dzieci do potrzeb, wartości i celów społecznych” [1].
Dysfunkcje na gruncie rodzinnym mają różne przyczyny. Czasem są to uzależnienia rodziców, ubóstwo materialne, konflikty między rodzicami, brak więzi emocjonalnych w rodzinie, cechy osobowości rodziców czy ich niska kultura pedagogiczna – co jest dość częstym problemem.
Nierzadko w na pozór dobrych rodzinach niechcący i zupełnie niepotrzebnie wyrządzamy sobie nawzajem krzywdy, najwidoczniej nie bardzo pamiętając, że wszystko, co mówimy, może zostawiać ślady w psychice członków naszej rodziny.
Słaba świadomość rodziców na temat tego, jak ich niewłaściwe słowa i zachowania wpływają na rozwój emocjonalny dziecka, jest znaczącym problemem społecznym. Wciąż zbyt wielu rodziców, sądząc, że po prostu wychowują dziecko, nadmiernie je rani czy zaniża jego poczucie własnej wartości.
„Słowa ranią na całe życie”
W 2012 roku fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (wcześniej: Dzieci Niczyje) przeprowadziła kampanię o wiele mówiącym tytule: „Słowa ranią na całe życie”. W spocie radiowym akcji padało warte uwagi zdanie:
Wszystko, co słyszymy w dzieciństwie, zostawia w nas ślad. Pomyśl o tym, zanim zranisz dziecko słowem. Słowa ranią na całe życie (Fundacja Dajemy dzieciom siłę) [2].
Rozmaite badania dowodzą, że długofalowe skutki traum wyniesionych z dzieciństwa są bardzo poważne. Sławomir Cudak [3] podaje, że agresja werbalna wobec dziecka (krzyki, zastraszanie, groźby) skutkuje u dziecka niską samoceną. Natomiast przemoc rodzicielska w postaci izolowania fizycznego dziecka (poprzez na przykład zamykanie w pokoju, odcinanie od grupy rówieśniczej) buduje u niego labilność emocjonalną i może przekładać się na nieprawidłowe funkcjonowanie dziecka w kontaktach społecznych.
Wszelkie postawy odtrącające ze strony rodziców (brak rozmowy, obojętność, odtrącanie uczuć i kontaktów) może przekładać się na opóźnienia rozwoju emocjonalnego dziecka.
Z kolej poniżanie i ośmieszanie dziecka, przezywanie go, krytykowanie czy ignorowanie wpływają na gorszy rozwój intelektualny młodego człowieka, powodują jego złość i agresję. Mogą przełożyć się także na zachowania aspołeczne, a także akty autodestrukcji, w tym próby samobójcze.
Badania prowadzone przez Małgorzatę Dragan potwierdziły zaś, że „osoby relacjonujące doświadczenia krzywdzenia w dzieciństwie w porównaniu z osobami bez takich doświadczeń wykazują więcej objawów psychopatologii i spełniają znacznie częściej kryteria zaburzeń psychicznych” [4].
Małgorzata Klecka i Iwona Palicka piszą natomiast, że „u dzieci doświadczających wczesnej traumy dochodzi do dysregulacji osi przysadka – podwzgórze – nadnercza w postaci większej reaktywności lub ciągłego reagowania”[5].
Rozwój kreatywności i dzieciństwo w rytmie slow
Przemoc i agresja wobec dzieci to jednak niejedyne problemy wielu współczesnych rodzin.
W epoce wysokich technologii i kultury cyfrowej coraz powszechniejsze staje się życie obok siebie zamiast z sobą i dla siebie nawzajem.
W dzisiejszych czasach dzieci mają z reguły dużo zabawek, znacznie więcej niż wcześniejsze pokolenia, ale nawet najbardziej zaawansowane technologie i atrakcyjne zabawki nie zastąpią uważnej obecności rodziców oraz wspólnych aktywności.
O wiele bardziej niż drogich zabawek dzieci potrzebują kreatywnych i mających dla nich czas rodziców.
Jak zauważa m.in. Sylwia Kustosz [6], współczesnym małym dzieciom przyszło rozwijać się w czasach, kiedy wszystko jest dla nich zaplanowane, dostępne, gotowe.
Zabawki przestają spełniać swoją podstawową funkcję – nie pozwalają na nadawanie im sensów i znaczeń w zależności od potrzeb czy pomysłów swych małych użytkowników, lecz narzucają sposoby wykorzystywania i dostarczają gotową fabułę zabaw (Sylwia Kustosz [7]).
Zdaniem Danuty Waloszek, jeśli mały człowiek ma w pełni narzucony sposób i przestrzeń zabawy, „dziecko się nie bawi, lecz co najwyżej jest zabawiane”[8]. To natomiast nie stymuluje kreatywności dzieci i samodzielnego myślenia.
Twórcza aktywność w okresie dzieciństwa spełnia szereg istotnych funkcji: rozwojową, ekspresyjną, socjalizacyjną, terapeutyczną oraz edukacyjną.
Wspieranie kreatywności dziecka powinno się opierać na „pomocy w tworzeniu”, które zasadza się na trzech filarach:
- dostarczaniu inspiracji, zachęcaniu do podejmowania twórczych aktywności, ożywianiu zdolności dziecka;
- usuwaniu przeszkód, jakie blokują twórczą aktywność dziecka;
- wspieraniu rozwoju umiejętności i zdobywania informacji niezbędnych w twórczym myśleniu i działaniu. [9]
„Hiperrodzicielstwo”
Specjaliści podnoszą problem, że zamiast wspierania indywidualnego rozwoju dziecka, jego samodzielności i kreatywności niektórzy rodzice już od pierwszych lat życia starają się wcisnąć małego człowieka w schemat „wyścigu szczurów”. Sami zewsząd też odczuwają presję, by poddawać swoje dziecko wszelkim porównaniom.
Jak zauważa Carl Honoré w Pochwale powolności, „dzieci nie rodzą się opętane obsesją na punkcie szybkości i wydajności – to my je tak kształtujemy”[10]. Współczesne rodzicielstwo wymaga mądrości, odpowiedzialności i odwagi, by nie poddawać dziecko społecznej presji nadmiernych oczekiwań.
W epoce globalnej gospodarki działającej 24/7 presja, by utrzymać się na czele peletonu, jest bardziej zaciekła niż kiedykolwiek i doprowadziła do zjawiska, które specjaliści nazywają „hiperrodzicielstwem”: nieopanowanego popędu do doskonalenia własnych dzieci (Carl Honoré [11]).
Slow parenting proponuje, by przede wszystkim pozwolić dziecku pozostać dzieckiem…
Źródła
[1] H. Cudak, Dysfunkcje rodziny i jej zagrożenia opiekuńczo-wychowawcze, „Pedagogika Rodziny. Family Pedagogy”, 2011, nr 1(2).
[2] Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, https://fdds.pl/oferta/slowa-rania-cale-zycie/.
[3] S. Cudak, Przemoc psychiczna wobec dziecka jako forma dysfunkcji emocjonalnej w rodzinie, „Pedagogika Rodziny. Family Pedagogy”, 2011, nr 1(2).
[4] M. Dragan, Zaburzenia psychiczne u dorosłych krzywdzo-nych w dzieciństwie – badanie z zastosowaniem wywiadu strukturalizowanego SCID-I, „Dziecko Krzywdzone. Teoria. Badania. Praktyka”, 2018, vol. 17, no. 2.
[5] M. Klecka, I. Palicka, Trauma rozwojowa u dzieci – perspek-tywa neurorozwojowa, „Dziecko Krzywdzone. Teoria. Badania. Praktyka”, 2018, vol. 17, no. 2.
[6] S. Kustosz, Dar kreatywności – wykorzystanie pedagogiki F. Froebla w edukacji małego dziecka, „Prima Educatione” 2019, vol. 3.
[7] Tamże.
[8] Tamże.
[9] K.J. Szmidt, Pedagogika twórczości, GWP, Gdańsk 2007, za: D. Dziedziewicz, A. Gajda, O potrzebie wspierania rozwoju kreatywności dwulatka i młodszego przedszkolaka, https://www. researchga-te.net/publication/261607844_O_potrzebie_wspierania_rozwoju_kreatywnosci_dwulatka_i_mlodszego_przedszkolaka.
[10] C. Honoré, Pochwała powolności. Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem?, Drzewo Babel, Warszawa 2011, s. 263.
[11] Tamże, s. 264.
dr Anna Obrębska-Woźniczka
Z pasji i wykształcenia jest językoznawcą – doktorem nauk humanistycznych i magistrem filologii polskiej. Ukończyła także wiele kursów dotyczących m.in. informatyki (dyplom technika informatyka), marketingu, coachingu, a także zdrowia i dobrego samopoczucia w ujęciu holistycznym. Aktualnie pracuje jako redaktor językowy i wydawca. Na blogu Primum Verbum dzieli się wiedzą i przemyśleniami dotyczącymi zagadnień, które są jej najbliższe.